Już od jakiegoś dłuższego czasu kusiło mnie na przesłuchanie całego albumu Katy Perry (motywacji dodało mi copiątkowe przebywanie w pubie, gdzie leciał jej kawałek "Firework" i stałam się uzależniona od tej piosenki chcąc, czy nie chcąc), a więc z ciekawości słucham już drugi dzień i na prawdę mi się podoba ;). Cóż, każdemu się gusta zmieniają, lecz w moim przypadku można by powiedzieć, że próbuję nowości i nie chcę się ograniczać co do gatunków muzycznych.
Ten, kto jeszcze nie przesłuchał, a lubi zabawić się przy takich klimatach muzycznych, polecam ;)
Katy Perry - Teenage Dream
A teraz wracam do zażartej konwersacji z Greg Ory'm, który irytuje mnie swoimi "żartami" już któryś dzień z rzędu :P Miłego dnia!
B.
środa, 30 marca 2011
wtorek, 29 marca 2011
Bo mama ma dobry gust!
Oczywiście, że tak. Akurat tę skromną apaszkę vel. Pin-up, kupiła mi mama już jakiś czas temu
(ale wie, co lubię) ;)
Natomiast dzisiaj przebiła wszystkie dotychczasowe podarkunki i postanowiła zrobic mi niepodziankę w postaci cudownej koszuli (którą już dawno chciałam nabyć - zawsze się przydaje na ważne okazje), która, co prawda została kupiona w skepie, za którym nie przepadam, bo C&A, ale nie będę się czepiać detali, my mom jest cudowna i kochana i cieszę się, że trafia w moje gusta i guściki ;)
Aktualna moda + eleganckie szyki, można zdziałać coś całkiem ciekawego ;)
Sam więc kolor odpowiada pozostałej reszcie ubrań :)
Dosyć ględzenia o faszjonach i stajlach, tak czy owak zadowolona jestem, ale raczej nie o tym chciałam tu dzisiaj pisać, bo mój nastrój jest przeciwny temu, co mnie spotkało po powrocie do domu (miła niespodzianka od mamy), a temat "szkoła i matura" przeżarły mi się już na wylot. No i niestety są problemy, chociaż myślałam, że będzie trudniej, ale grunt, to dać sobie wycisk i przeboleć te ostatnie dwa tygodnie. Dlatego drodzy, już prawie MATURZYŚCI! Nie marudźcie, nie biadolcie, weźcie się przemęczcie ostatnie kilkanaście dni w Waszych ukochanych i przytulnych szkołach (irooooonio!), a dacie sobie napewno radę z resztą ;). I ja Wam to mówię, a sama mam nie za ciekawą sytuację, ale will be fine!
B.
poniedziałek, 28 marca 2011
Kraina Muminków
Ostatnio zachowuję się jak dziecko
(to przez szybki nadmiar pracy i nauki - chociaż ledwo zaczął się tydzień),
więc korzystając z okazji wtapiam się w wspomnienia z dzieciństwa <3
Czasami wolę uciec od tych wszystkich dorosłości i jedynym problemem, jaki bym posiadała,
to odliczanie godzin do 19:00 na Dobranockę.
Nie mogło zabraknąć mojego fejva Włoczykija oraz fejvorytki "królewny" Migotki ;)
A teraz apel do wszystkich dzieci! "Czy nie chciałbyś/chciałabyś drogi chłopczyku/dziewczynko zamienić się na miejsca chociaż na chwilkę z 20-letnią, marudzącą przyszłą maturzystką?" Odpowiedź jest bardzo prosta. I przygnębiająca :P
Miłego wieczoru życzę Wam (oglądnijcie Dobranockę - 19:00!).
B. ;)
niedziela, 27 marca 2011
Angielski stajl
Dostałam oczopląsu od dzisiejszych zakupów, ja wiem, że to już od dawna w modzie, ale nie obędzie się bez tego w żadnym sklepie z odzieżą. Oczywiście skusiłam się wkońcu na chustę, bo tak mi się strasznie podobały (niestety nie lubię ulegać czemuś modnemu, co nosi cała Polska), ale jestem zadowolona ze swojego zakupu, idealnie pasuje do wiosennych motywów, ładnie się komponuje prawie z każdym ciuchem ;)
Niedziela dla niektórych słodkim lenistwem, dla mnie obfitą pracą, poczynającą od wypełniania faktur ZUSowskich, po projektowanie pracy końcowej na temat składania serwetek. Oczywiście wszystko proste, ale trzeba się wykazać swoim niezwykłym talentem, och i ach.
No i to by było na tyle z moich dzisiejszych wypocin - ponoć zakupy relaksują, a mnie jeszcze bardziej podminowały. No, ale przynajmniej zadowoliłam się moim skromnym zakupem powyżej.
Z tego miejsca życzę wszystkim mile rozpoczętego tygodnia, a także sobie, bo nie wiem jak to wszystko dam radę ogranąć ;) Trzymajcie się.
B.
sobota, 26 marca 2011
Loveliness
Potrzebuję całą apteczkę leków przeciwbólowych, zaraz rozsadzi mi głowę, mmmm... -.-'
Chyba każda kobieta ma problem z ogarnięciem się po piątkowym densie, a trzeba sobie na różne sposoby pomóc, żeby odżyć, mimo bolących nóg, głowy, posiadania kaca, i worów pod oczami. A więc dzień zaczynam od wonderful spa, (szeroki asortyment olejków do kąpieli, płatki róż + brzoskwiniowa sól, raj dla ciała <3), balsamy, musy, peelingi - dobre dla odświeżenia i wygładzenia skóry, nadające zdrowy koloryt. Wszystko w sam raz dla wymęczonego ciała, a i właśnie tego potrzebuję ;)
Postanawiam nie pić więcej niż jedną kawę dziennie, zmniejszam dawkę cukru (co prawda trzeba oszczędzać, a więc na dobre mi to wyjdzie i tak), a o paleniu nie wspomnę, bo rzucam już drugi miesiąc. Nie będę ściemniać, nie wyszło, ale w rezultacie i tak jest lepiej, bo palę znacznie mniej. Może w najbliższym czasie spróbuję postarać się bardziej.
OK, to by było na tyle, pora na domowe spa i pyszną pełnowartościową vegesoup ;)
Wykorzystujcie weekend w pełni i nie zrażajcie się pogodą (nie wspominając o fake chmurze radioaktywnej :P). Pozdrawiam!
B.
czwartek, 24 marca 2011
Fashion style
Tak niespełna rok temu wyglądała moda w Finlandii, Szwecji, Norwegii, etc.
Teraz podobnie ubiera się Polska, co świadczy tylko o tym, że to nieźle opóźniony kraj.
Raczej słabo widzę polską modę, kreującą ciuchy na topie, które chciałaby nosić chociażby połowa Europy, mimo to próbuje być modnym krajem (ale już nie na czasie). Styl indywidualny, poza tym, chyba najbardziej trafny w moje gusta, wygodny, modny i ekstrawagancki.
Ostatnio modne są motywy kwiatów na każdym skrawku ciucha, fioletowe kolory, (o kolorach skóry nie wspomnę, bo moda na skórzaste ubrania jest do dzisiaj). Wkońcu coś interesującego, co można dla siebie znaleźć.
A więc wybieram się na niedzielne zakupy do galerii podpatrzeć i pokusić się na kilka ciekawych ciuchów ;)
Miłego dnia życzę. Przede mną praktyka i oprowadzanie dzieci po zabytkach przyrodniczej, mhhhmmmm!
B.
Teraz podobnie ubiera się Polska, co świadczy tylko o tym, że to nieźle opóźniony kraj.
Raczej słabo widzę polską modę, kreującą ciuchy na topie, które chciałaby nosić chociażby połowa Europy, mimo to próbuje być modnym krajem (ale już nie na czasie). Styl indywidualny, poza tym, chyba najbardziej trafny w moje gusta, wygodny, modny i ekstrawagancki.
Ostatnio modne są motywy kwiatów na każdym skrawku ciucha, fioletowe kolory, (o kolorach skóry nie wspomnę, bo moda na skórzaste ubrania jest do dzisiaj). Wkońcu coś interesującego, co można dla siebie znaleźć.
A więc wybieram się na niedzielne zakupy do galerii podpatrzeć i pokusić się na kilka ciekawych ciuchów ;)
Miłego dnia życzę. Przede mną praktyka i oprowadzanie dzieci po zabytkach przyrodniczej, mhhhmmmm!
B.
"Nigdy w życiu!"
"Kobiety powinny się żenić wyłącznie z kobietami. Jest im o wiele lepiej razem. Oczywiście, jeśli chodzi o seks, mogą dopuszczać raz na jakiś czas mężczyznę. Jeśli chcą. Ja na pewno już nie chcę mieć do czynienia z żadnym facetem. Nigdy w życiu!". Cytat z książki, oczywiście bez obaw ;)
Książka została okrzyknięta polską wersją " Dzienników Bridget Jones". Chociaż tak, jak w recenzji Ludwika Mańczaka, mam wrażenie, że ta książka jednak jest bardziej ambitna, a raczej Judyta - bohaterka opowiadania Grocholi. Powieść trafiła w moje serce, tak, jak reszta książek autorki, dzięki której od niedawna zaczęłam chorobliwie czytać wszystkie serie z jej twórczości.
Na ogół lubię takie "feministyczne" opowiadania, u mnie w mieszkaniu takich książek można znaleźć mnóstwo, niestety, tylko ja czytam takie "badziewia", moi rodzice wolą kryminały albo thrillery medyczne, a mój chłopak z całkiem innej bajki uwielbia czytać przeróżne "ryjące głowę" opowiadania, fantasy, science-fiction, surrealistyczne kryminały, itd... . A więc każdy znajduje coś dla siebie ;)
"Nigdy w życiu" jest świetną książką, która opowiada o realiach w świecie kobiet. Każda z nas może w różny sposób zidentyfikować się z główną postacią. Mnie ta książka przypadła do gustu, dlatego szczerze polecam przeczytać dziewczynom jak i zarówno chłopcom :)
* Sony przedłuży swoje miejsce zamieszkania w serwisie.
Miłego i spokojnego wieczoru!
B.
Książka została okrzyknięta polską wersją " Dzienników Bridget Jones". Chociaż tak, jak w recenzji Ludwika Mańczaka, mam wrażenie, że ta książka jednak jest bardziej ambitna, a raczej Judyta - bohaterka opowiadania Grocholi. Powieść trafiła w moje serce, tak, jak reszta książek autorki, dzięki której od niedawna zaczęłam chorobliwie czytać wszystkie serie z jej twórczości.
Na ogół lubię takie "feministyczne" opowiadania, u mnie w mieszkaniu takich książek można znaleźć mnóstwo, niestety, tylko ja czytam takie "badziewia", moi rodzice wolą kryminały albo thrillery medyczne, a mój chłopak z całkiem innej bajki uwielbia czytać przeróżne "ryjące głowę" opowiadania, fantasy, science-fiction, surrealistyczne kryminały, itd... . A więc każdy znajduje coś dla siebie ;)
"Nigdy w życiu" jest świetną książką, która opowiada o realiach w świecie kobiet. Każda z nas może w różny sposób zidentyfikować się z główną postacią. Mnie ta książka przypadła do gustu, dlatego szczerze polecam przeczytać dziewczynom jak i zarówno chłopcom :)
* Sony przedłuży swoje miejsce zamieszkania w serwisie.
Miłego i spokojnego wieczoru!
B.
środa, 23 marca 2011
Hipster glasess
Dzisiejszy spontaniczny zakup "hipsterskich" okularów.
Podczas zakupów, postanowiłam wraz z moim chłopakiem zajrzeć na regały z literaturą i prasą - i co znaleźliśmy? - hipsterskie okulary, których nie kupi się w second handach, mhmmmm! Nie jaram się, bo okulary z gazety, ale magazyn "Uroda" zawiera ciekawe rubryki, m.in. o modzie, którą interesuję się od dawna, pielęgnacja ciała i włosów, przeróżne diety, rzeczy na topie, trendy, itd. Kwietniowy numer jest już w sklepach, a więc polecam nabyć ten egzemplarz z fajnym dodatkiem ;)
Jestem uzależniona od pewnej kobiety (cokolwiek miało by to znaczyć) i daje mi wspaniałe pomysły dotyczące stylizacji i trochę "nieszkodliwej" władzy ;) Mimo, że ma na swój temat przeróżne opinie, to lubię ją i jej styl życia, jest ciekawą osobą i dużo osiągnęła, jeżeli chodzi o jej popularność. A dziś wieczorem kolejny z nią maraton, jejeje.
Przeliczam i kalkuluję diety. Dokańczam jadłospis na praktykę, bo to najmniej ważne, ale lepiej mieć z głowy, i think so.
Miłego wieczoru (bez przemęczania) życzę Wam ja.
B.
wtorek, 22 marca 2011
Like a raindrop
Like a raindrop, because that's what people feel after completing the age of eighteen.
Such as Ania, my best friend ;)
Aniu, wszystkiego najlepszego, już tyle lat się przyjaźnimy, a Ty z roku na rok coraz starsza (ale dla mnie zawsze będziesz gimnazjalistką grającą w Mutawaffan!), tyle koncertów razem zagranych, wspólnych wypadów, spacerów, myśli, głupich kłótni i tysiąc foszków ;) A teraz obie jesteśmy szczęśliwe i nikt nam tego nie zmieni. Zaświecę mądrością, jak zwykle (wtedy, kiedy szłyśmy do IC) iż same jesteśmy kowalami własnego losu, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść i stół z powyłamywanymi nogami, that was pointless :P
Kocham Cię i milion(y) monet i lat <3, LOL
No to pora oderwać się na chwilę od nauki i pójść na osiemnastkowe piwko ;)
Wam życzę miłego wieczoru i takich wspaniałaych przyjaciół, jakich ja mam!
B.
poniedziałek, 21 marca 2011
Dobry wieczór wiosno!
Wiosna pojawiła się idealnie w porę ;) tylko zdjęcie nie pasuje akurat do całego tego wiosennego nastroju, ale tak bardzo je lubię, poza tym na zdjęciu Kasia ;), (mimo, że jak zwykle wyszło całkiem nie zamierzone).
Gdyby nie matematyka, humor bym miała arcycudowny... lecz niestety jest jak jest.
Właśnie robię posiadówę przy prezentacji z marketingu strategicznego i jakoś słabo mi idzie, kompletnie mnie ta wiosna rozprasza, a już miałam sporą motywację, żeby wziąć się za naukę, ale nieee... Wiosna jest wspaniała.
Dzisiaj by było na tyle, jak sami widzicie ledwo próbuję coś z siebie wydusić, ale ta wiosna... ach!
Heloł wymierności, heloł marketing, heloł firma, etc., etc...
B. ;)
Gdyby nie matematyka, humor bym miała arcycudowny... lecz niestety jest jak jest.
Właśnie robię posiadówę przy prezentacji z marketingu strategicznego i jakoś słabo mi idzie, kompletnie mnie ta wiosna rozprasza, a już miałam sporą motywację, żeby wziąć się za naukę, ale nieee... Wiosna jest wspaniała.
Dzisiaj by było na tyle, jak sami widzicie ledwo próbuję coś z siebie wydusić, ale ta wiosna... ach!
Heloł wymierności, heloł marketing, heloł firma, etc., etc...
B. ;)
niedziela, 20 marca 2011
Black tape
Ile razy gdzieś znajdę serię tych zdjęć, to i tak będę ten plik faworyzować, mimo (wtedy) kompletnie nie przemyślanych ustawień w aparacie. Na zdjęciu, jak można zauważyć, widnieje część osobnika imieniem Artur - mojego chłopaka ;) A ja nadal cierpię na dziwny stan umysłu i ciała, skoro wygrzebuję z dysku same odgrzewane kotlety... however i like it.
Wczorajszy księżyć (którego niestety nie widziałam) był tematem dnia, a raczej wieczoru. Trochę żałuję, ale za kolejne 18 lat może poświęcę trochę czasu, żeby wyjść chociaż na chwilę i popatrzeć na to 'niezwykłe' zjawisko. No tak, lepiej zajmować się pracą maturalną i czytać mnóstwo książek, od których - niestety stety - nie mogę się oderwać, a zwłaszcza od opowiadań Grocholi, uwielbiam tę kobietę.
Mini kulinaria - dziś coś prostego, bo dzień wyjątkowo "dla lenia", a więc zabieram się do robienia mini pizzy, czyli u&me ;)
Have a nice Sunday!
B.
sobota, 19 marca 2011
Holy shit
Alkohol jest straszny i zły, ja mam zgagę, boli mnie głowa i next - uruchom w sobie opcję "biadolenie i narzekanie". Damn... Czemu weekendy muszą być zawsze ironią losu? Najpierw nie można się go doczekać, a później się żałuje :P nonsens.
W każdym razie moje najgorsze w tym momencie cierpienie to stopy - muszę je wymienić. A obcasy nie były dobrym pomysłem na wieczorne spacerki, przecież to było do przewidzenia. Ale nie! Zakładam, bo przecież jak się ma buty, to trzeba je nosić! Swoją drogą poprawka jak się ma dużo butów, to trzeba je nosić! No i moje mądrości poszły w niepamięć... .
Sobota i słońce! Wreszcie. Tylko szkoda, że muszę zrezygnować z długiego spaceru :P
... i picia zakazanych mi od dzisiaj trunków. (NO REJCZEL!)
Pozdrawiam! :)
B.
piątek, 18 marca 2011
Taki suprajsik...
Jak zwykle na full spontanie postanowiłam jednak nie marnować piątku i pojechać na zajęcia. Przy okazji miałam dodatkowy powód - wczoraj wieczorem dowiedziałam się, że jest próbny egzamin zawodowy już któryś raz tam z rzędu, ale whateva... Tak właśnie. Pojechałam, napisałam, wróciłam. I jakby nie patrzeć, to trochę było to banalne, ale wolę tak nie myśleć (ach, przesądy), zawsze jak ma się takie wrażenie, to jest zazwyczaj odwrotnie. No więc trudny był :P
Pada trzeci dzień, a mi się już to trochę nudzi... Na zmianę nastroju puszczam Gwen Stefani i idę do łóżka czytać "Przegryźć dżdżownicę", bo wczoraj już jakoś nie miałam ochoty zabrać się za tą książkę.
B.
Pada trzeci dzień, a mi się już to trochę nudzi... Na zmianę nastroju puszczam Gwen Stefani i idę do łóżka czytać "Przegryźć dżdżownicę", bo wczoraj już jakoś nie miałam ochoty zabrać się za tą książkę.
Buka (do it yourself, yesyesyes) smiles to you :)
czwartek, 17 marca 2011
Without 'Viva Hate'
OK, od rana nic się nie zmieniło jeżeli chodzi o biadolenie z powodu wizyty mojego aparatu w serwisie. Plus dla mnie za dzielne znoszenie mojej choroby, podziękowania dla mojego chłopaka, że ze mną jeszcze wytrzymuje (ja sama ze sobą nie potrafię), uświadamia mnie w tym, że i tak mogę na niego liczyć ;)
No i zaskoczenie dnia - już przykładam się do czytania 'Życie po życiu (z facetem)' Lyndy Curryn, a tu nagle moja mom rzuca niebanalną propozycją: "A nie chcesz poczytać sobie jeszcze jednej Grocholi?" Hmmm... no cóż, trudno odmówić :) A więc jeden wieczór i "Przegryźć dżdżownicę", że tak powiem BĘDĘ MIEĆ Z GŁOWY mówiąc metaforycznie... Chorowanie jednak ma swoje plusy.
I chciałam jeszcze raz napisać, że mam awesome chłopaka <3
I że jest bardzo fajnie mimo nie zrobionej pracy maturalnej, nie kupienia jeszcze repetytorium, etc., etc.
... ale jest fajnie ;)
B.
No i zaskoczenie dnia - już przykładam się do czytania 'Życie po życiu (z facetem)' Lyndy Curryn, a tu nagle moja mom rzuca niebanalną propozycją: "A nie chcesz poczytać sobie jeszcze jednej Grocholi?" Hmmm... no cóż, trudno odmówić :) A więc jeden wieczór i "Przegryźć dżdżownicę", że tak powiem BĘDĘ MIEĆ Z GŁOWY mówiąc metaforycznie... Chorowanie jednak ma swoje plusy.
I chciałam jeszcze raz napisać, że mam awesome chłopaka <3
I że jest bardzo fajnie mimo nie zrobionej pracy maturalnej, nie kupienia jeszcze repetytorium, etc., etc.
... ale jest fajnie ;)
B.
Letni deszcz cz. II
Pada już drugi dzień, chociaż i tak pachnie wiosną. Zdążyłam się już pofarbować, przeczytać Grocholę, zabrać się za czytanie Lyndy Curryn (btw, chcę takich prezentów więcej ;>). Hm, udało mi się także prawie wyzdrowieć "Hurra! Dotrwałam do weekendu, więc trzeba to opić tym razem w Coom in'ie w najlepszym towarzystwie - best friends foeva Oś, Domiś, Xero. Baby są najlepsze. Z resztą nie upijesz się jak dzika świnia, bo każda chce mieć dość należyte trzeźwe myślenie, poza tym nasze ploty, ploty ploty... (jak w przychodni... nie, przesadzam, ale z nimi uwielbiam rozmawiać, o wszystkim jak i o niczym). Dlatego oczekuję piątku, a mianowicie jutrzejszego dnia! Poza tym mam okazję uporządkować sobie parę spraw, - a trochę ich jest. Zaczyna się dziwniejszy etap w moim życiu, z którym muszę sobie poradzić. Tak czy owak nie będę narzekać, jak to mawiają "każdy musi w życiu swoje przeczekać" of course.
No i jak zwykle nie chcę marudzić, ale ciągle oczekuję aparatu z naprawy, dżizzzz....
Miłego dnia! :)
B.
No i jak zwykle nie chcę marudzić, ale ciągle oczekuję aparatu z naprawy, dżizzzz....
Miłego dnia! :)
B.
środa, 16 marca 2011
Letni deszcz
Ja lubię taki deszcz, pomimo tego, że słońce dziś nie świeci, na zewnątrz jest całkiem inaczej, niż przez te ostatnie mroźne miesiące - wiosennie i miło :). Yes, zdobyłam wkońcu receptę (chociaż czekałam przez 1,5h w przychodni, gdzie stare baby biadolą licytująć się, która z nich jest bardziej chora... omg), a więc mam spokój, ale nie na długo, bo i tak cały tydzień mam do nadrobienia, chociaż przynajmniej mam to zwolnienie lekarskie, które dużo mi nie daje. Sama zaczęłam ględzić jak te baby w przychodni. Whateva. Aż sobie kupię nowy numer Joy i zafarbuję włosy! I włączę sobie Katie Melua, żeby mi podśpiewywała cały dzień, how nice ;).
Cholera, przez to siedzenie i nic nie robienie straciłam kompletne poczucie czasu. Zmykam do zajęć, do wieczora :)
B.
B.
wtorek, 15 marca 2011
Delicious Morning Coffee
Mam niezwykle ogromne szczęście (o ironio losu), ponieważ rejestruję się już do lekarza drugi dzień z rzędu i ciągle przekładają moją wizytę. Jestem uziemiona w domu, choroba jest wstrętna, na nic mi nie pozwala.
Zawiodłam się w sumie, miałam dzisiaj zrobić dobrą prezentację na WOK-u o historii filmu... Dziękuję mojemu chłopakowi za pomoc, referat ma niezły humor, pewnie pozytywne ocenienie go byłoby słuszne :)
W każdym razie, tak, wróciłam z nędznej przychodzi, gdzie ludzie w kwiecie wieku uważają to miejsce za centrum rozrywki, ploty, ploty i jeszcze raz ploty, "a dolega mi to, dolega mi tamto, bleble"... jak na targu.
Będę okropna, ale to przez nich, my młodzi nie możemy spokojnie załatwić swoich spraw zdrowotnych (o, żeby tylko) i tak dalej.
OK, wyrzuciłam całą swoją złość, a teraz przechodzę do swojego już kilku tygodniowego uzależnienia, którym jest gta2, następnie cały dzień spędzę na aspirynie pod kocem na czytaniu Grocholi. Ale mi to nie przeszkadza, wprost przeciwnie! :)
B.
poniedziałek, 14 marca 2011
Best Friend
This is the truest truth!
Mimo żadnego rozgłosu bloga, nie narzekam na nic :) To taki spisek - tajemnica. Jak mi się uda rozkręcić tutaj na dobre, to może coś z tego jeszcze będzie. Na razie nie pokładam nadziei w jakąś większą, czy mniejszą rewolucję, po prostu sobie tutaj jestem i jest dobrze. BTW pozdrawiam tę małą grupę ludzi, którzy czasami tu zaglądają (nie wiele, bo blog istnieje od kilku dni), no, ale mimo to pozdrawiam, nice.
Najlepszy przyjaciel człowieka - without a doubt!
Mój pies najwspanialszy:
Mimo żadnego rozgłosu bloga, nie narzekam na nic :) To taki spisek - tajemnica. Jak mi się uda rozkręcić tutaj na dobre, to może coś z tego jeszcze będzie. Na razie nie pokładam nadziei w jakąś większą, czy mniejszą rewolucję, po prostu sobie tutaj jestem i jest dobrze. BTW pozdrawiam tę małą grupę ludzi, którzy czasami tu zaglądają (nie wiele, bo blog istnieje od kilku dni), no, ale mimo to pozdrawiam, nice.
Najlepszy przyjaciel człowieka - without a doubt!
Mój pies najwspanialszy:
Miłego wieczoru!
B.
Matura to bzdura
(...) ponawiając temat, który ciągnie się znowu od kilku już miesięcy i coraz większymi krokami straszy swieżo upieczonych maturzystów (a dokładnie już za półtora m-ca). Ja aktualnie nie spieszę się z pracami, multimediami, jednak stwierdziłam, że wcześniejsze przykładanie się do materiałów jest nonsensem. Dlaczego? Chyba lepiej jest przygotować się tuż po zaliczonych przedmiotach (co jest także faktem, iż ma się więcej czasu, który można poświęcić przygotowaniom do matury), także im bliżej do tych ważnych dla Nas dni, tym lepiej zrobi nam krótki, ale produktywny czas należyty konkretnej nauce :).
Dla ludzi, którzy planują studia takich matur będzie średnio 3 razy w semestrze, so don't worry.
Nie będzie to pocieszenie, bo wiele czasu nie zostało, ale życzę wszystkim przyszłym maturzystom powodzenia w maju :) A przyszłym(??) technikom ukończenia również egzaminu zawodowego (w tym życzę powodzenia także sobie) :P
B.
piątek, 11 marca 2011
Bonjour!
Będzie krótko, bo akurat po zmaganiach się z lajołtem strony wyparowała mi genialna przemowa powitalna. What a pity... więc witam się tu z Wami wszystkimi z nadzieją, że może ten blog przetrwa trochę dłużej niż te inne moje wymyślne photoblogi, blogi, blagi, etc, etc. które nie miały żadnej przyszłości, za czym szybko się rozpadały i nie miałam motywacji ciągnąć za sobą tego całego bajzelu ;)
Na dzisiaj to tylko tyle, muszę się oswoić z tą przeprowadzką (czyli ogarnięcie tej strony, itd..) :P
B.
Subskrybuj:
Posty (Atom)