poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Miasto Łemków

Trochę tęsknię za tym wszystkim.


Nie będzie wywodów na temat powyższy, za to po marudzę trochę o niedzielnej pielgrzymce dla maturzystów w Częstochowie. Podkreślam, że pierwszy raz zawitałam do tego miasta. Co mnie zaskoczyło najbardziej, to chyba architektura całego kościoła, piękny skarbiec NMP i te widoki, panorama etc, etc. Poza tym - nic, kompletnie. Całe te "ceremonie" kościelne były sztuczne, na pokaz. Jeżeli chodzi o tolerancję, to szczerze stwierdzam, że na festiwalach rockowych bywa lepsza. Podaję przykład: ludzie stoją od przejścia pod kaplicę, a proboszcz w najlepsze się przechadza przez sam środek, nie zważając na tych, którzy stoją (w ścisku), rozpycha się i nawet niektórych przewraca. Kolejna sytuacja z księdzem, której mimo wszystko nie opiszę, bo mam godność i nie będę zawracać sobie głowy takimi wspomnieniami z Częstochowy. Cóż, wygląda na to, że mam coraz więcej powodów na to, dlaczego już od ponad trzech lat nie uczęszczam na lekcje religii, nie przyjmuję księdza po kolędzie, itp. Zapewne zechce ktoś z Was zadać mi pytanie - "to po co tam pojechałaś?", odpowiedź jest prosta. Chciałam się przekonać, byłam ciekawa. I uświadomiłam sobie też jedną rzecz. Takich ludzi jak ja jest 2/3 świata. Tylko, że zamiast postawić na "swoim", większość się tylko oszukuje. To tyle. (Jeżeli przeczytaliście chociaż połowę mojego postu, jestem pod wielkim wrażeniem).

B.

1 komentarz: